Aktualności

Przegląd literacki: maj 2024

13.05.2024

Poezja i sukces, czyli 9. Międzynarodowy Festiwal Poezji Silesius

Raczej bez większego problemu możemy wskazać, kiedy dany autor czy autorka osiągnęli sukces. Kryteriów jest bez liku, od nas zależy, jaką miarę postanowimy do danej osoby piszącej przyłożyć. Możemy kłócić się o to, czy lepiej przez kolejne dekady okupować listy lektur szkolnych (jak chociażby Henryk Sienkiewicz), chodzić do kina na filmy na podstawie własnych powieści (Stephen King się kłania), czy wejść do kanonu, jak chociażby taki Franz Kafka, Virginia Woolf i Czesław Miłosz (o którym podczas tegorocznego festiwalu będziemy trochę rozmawiać).

Schody zaczynają się, i to całkiem kręte i strome, gdy w poszukiwaniu sukcesu badaną grupę zawęzimy do osób piszących poezję, zwłaszcza poezję współczesną. I do tego w Polsce. Wtedy o proste kryteria jest już znacznie trudniej. Na spotkania autorskie nie przychodzi prawie nikt (tak, wiemy, są wyjątki), nakłady startowe większości książek wynoszą po kilkaset egzemplarzy, tym samym scenariusz, że ktoś natknie się na książkę poetycką podczas zakupów i nabędzie ją w konsumpcyjnym uniesieniu, jest w zasadzie nierealny. A recenzje? Co zostałoby ze środowiska krytyki poetyckiej, gdyby wprowadzić zakaz pisania o twórczości znajomych? Takie rozwiązanie funkcjonuje w Niemczech. Albo gdyby tekstów krytycznych – o dziwo zawsze pozytywnych – nie zamawiali wydawcy? Oczywiście możemy szukać usprawiedliwień w bezdusznym i żarłocznym systemie kapitalistycznym, który nie tylko nie sprzyja uprawiającym krytykę literacką, ale rzuca im też kłody pod nogi. Ale halo, osoby urodzone w III RP zdążyły już dorobić się zakoli i potomstwa, ileż można tłumaczyć się ciągle tym samym?

Konsekwencją takiego stanu rzeczy – pomijając jeszcze kilka innych czynników, o których rozpisywać się tutaj nie będziemy – jest sytuacja, kiedy to renoma czy, jak kto woli, prestiż związany z tworzeniem poezji w naszym kraju zmalał. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest nikły. Nie będziemy tutaj powielać stereotypów, znamy je wszyscy. Jak jednak w takiej sytuacji należy zdefiniować sukces? Co jest jego wyznacznikiem? Może o sukcesie decydują przyznawane nagrody i nominacje? O wyróżnieniach dyskutowaliśmy już na Festiwalu Silesius (zresztą nie tylko my). Nie odkryliśmy Ameryki, dochodząc do wniosku, że stały się one dla części środowiska czymś w rodzaju protezy krytyki literackiej, inni uznają je za rekompensatę niedostatków finansowych, prawie wszystkie i wszyscy potrafią się o nagrody i nominacje poróżnić. W ostatnim czasie głośno było o tekście, którego autorka – młoda krytyczka – podaje powód swojego zdenerwowania: pewna pisarka otrzymała zbyt wiele nagród. Złośliwa opinia najprawdopodobniej nigdy by nie powstała, gdyby nie sukces owej autorki. Czyli niechęć środowiska miarą sukcesu?

A co, gdy owo środowisko jest w stosunku do osoby piszącej przychylne? Widzi w niej wybrańca, autora/autorkę kanoniczną? Czy to zbliża kogoś takiego do sukcesu? Mogłoby się tak wydawać, choć jest jeden mały szkopuł: moc sprawcza takiego środowiska. Czy wychodzi ona poza grono mogące zmieścić się w jednej kawiarni? Ma przełożenie na czytelnictwo poezji w kraju? A może tu wcale nie chodzi o to, by ktoś te książki z wierszami w ogóle czytał, ważne, by liczba lajków w internetowych bataliach się zgadzała?

Sukces uczyniliśmy w tym roku tematem przewodnim Międzynarodowego Festiwalu Poezji Silesius. Będziemy za nim podążać, zastanawiając się przy okazji, o co właściwie jest ten wyścig, kto bierze w nim udział i gdzie znajduje się meta. Jakaś w końcu być musi. Póki co – życzymy wszystkim pozostania przy wierszach. I może zwycięstwa w „Milionerach”.

Emilia Konwerska, Waldek Mazur

Wrocławski Dom Literatury